czwartek, 16 sierpnia 2012

Praca.


Aktualnie (podczas wakacji) pracuję w kwiaciarni. Z początku miałam lekkie obawy co do tej pracy. Różne rodzaje kwiatów, ciętych lub doniczkowych, zakurzone rzeczy na zapleczu sklepu itp. mogły wywałoć pogorszenie się mojego stanu. Na szczęście nie zauważam znacznej różnicy :)
Drugim źródłem moich obaw byli klienci. Jak wiadomo do każdego sklepu przychodzą różni ludzie. Jedni w ogóle nie zwracają na Ciebie uwagi, inny patrzą Ci na ręce na każdym kroku.
Jak do tej pory na szczęście nikt bezpośrednio nie wyraził "zainteresowania" moją skórą.

Najlepszy stosunek do mojej choroby i jej objawów ma mój pies. Cudowny, czarny cocker spaniel. Przychodzi, wskakuje na łóżko, zwija się w kłębek obok mnie i zaczyna lizać rany w zgięciach łokci. Kiedy mówie, żeby przestała i że nie można patrzy się na mnie  z miną: "No co Ty? Oszalałaś?! Przecież to trzeba wylizac i od razu się zagoi. Pocujesz się lepiej!" :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz