sobota, 21 grudnia 2013

Alergia na świąteczne przygotowania.


Wszyscy już na pewno zaczęli  świąteczne przygotowania. Ja też. Niestety moje na samym początku zakończyły się katarek. Wytarłam z kurzu dosłownie 4 malutkie półki w kuchni i dostałam uczulenia. Na szczęście w weekend już nic nie muszę robić. Jutro przyjeżdża moja Siostra i dopiero w poniedziałek zabieramy się za gruntowne porządki. Wtedy to dopiero się zacznie. Jak na razie Jadzia zajmuje się czymś zupełnie innym. Wracam do sztuki. Tatuś sprawił mi nowy szkicownik i nawet coś tam zaczęłam maziać w nim. Ale jak na razie nic konkretnego bo nie ma weny... Na nic nie ma weny. Drugi już dzień z rzędu słucham smutów i jakoś nie mogę się zebrać w sobie. Cały czas chce mi się płakać.. To był ciężki rok. Zwłaszcza od połowy wakacji aż do teraz.. Prawie na każdym kroku coś lub ktoś rzucał mi kłody pod nogi. Jak długo można samemu bez żadnego oparcia skakać przez "Drzewo życia"? Zbliżające się święta i koniec kolejnego roku skłaniają, pewnie nie tylko mnie, do głębszych przemyśleń. Tan rok był na prawdę ciężki... Niektórzy z czytelników wiedzą dlaczego. Niestety nie AZS był tu największym problemem.

"Nie mów swojemu Bogu jak wielki masz problem. Powiedz swojemu problemowi jak wielkiego masz Boga."

Chciałabym kiedyś umieć wprowadzić te słowa w czyn w moim własnym życiu. Chciałabym znów zacząć sypiać spokojnie. Odciąć się od przeszłości. Od wakacji od tego roku. Często powtarzam, że jak się wypłaczę to mi przechodzi. Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie coś po czym 4 miesiące płakania nie przyniosą ulgi w bólu.. Kiedy uda mi się znów zacząć żyć normalnie? Kiedy już nie będę musiała udawać, że jest dobrze bo po prostu na prawdę będzie dobrze?

Chciałabym mieć się komu wypłakać ale aktualnie nie mam komu... Płakałam dzisiaj przy wycieraniu głupich półek i ocierałam łzy kuchenną ścierką..

Nie jest dobrze...

            
http://www.youtube.com/watch?v=SnL1e4-NfaA


piątek, 20 grudnia 2013

Ja: Ja jestem cały czas w domu bo jestem chora.
A: Na co tym razem postanowiłaś chorować?
Ja: Zatoki.
A: Doskonały wybór!
Ja: Wiem :D
A: Tylko przed sylwestrem już się na nic więcej nie decyduj ;<

Ta dzisiejsza rozmowa z moim Przyjacielem idealne obrazuje chorowanie kiedy ma się AZS. Patrząc obiektywnie to od pierwszego szpitala czyli od ponad roku cały czas jestem podziębiona albo już w ogóle chora całkiem. Niedługo się rozsypię. :D

Drugi dzień leżę w domu. Dzisiaj zamiast mnie do szkoły poszedł mój Tata :D Jeju tak dużo wolnego no i ja jeszcze 3 dodatkowe dni przez to że jestem chora... Ale plus jest taki że nie wychodzę z domu i nie marznę więc skóra jest w dobrym stanie :) A święta, sylwester i studniówka coraz bliżej więc bardzo mnie to cieszy. Przyspieszony kurs tańca towarzyskiego uczynił mnie i mojego partnera mistrzami samby dyskotekowej i rumby.. :P

Z ciekawostek z ostatnich dni: W środę po raz pierwszy w życiu zostałam wylegitymowana przez policję :D Niesamowite przeżycie! Haha :D Było całkiem zabawnie.

A na nadchodzące dni? Trzeba kupić ostatnie już prezenty, zrobić gruntowne sprzątanie, ubrać choinkę, zakończyć wszystkie spory i porządnie przygotować się do świąt. Jakoś o dziwo jeszcze nie czuję całej tej atmosfery. Siostra przyjeżdża dopiero w niedzielę, znajomi dzisiaj, ale mi i tak nie można wychodzić z domu... Może zawieszę dzisiaj jakieś świąteczne światełka albo jakieś inne ozdoby? Tak dużo wolnego czasu... Za dużo wolnego czasu.

"Co z tego, że mamy telefony i internet skoro nic nie zastąpi mi rozmowy z Tobą w cztery oczy kiedy trzymasz mnie za dłonie i czuję Twój wzrok na twarzy?"

środa, 18 grudnia 2013

Pięknie.

Oczywiście tytuł to ironia. "Na złość Mamie odmrożę sobie uszy" Słowa mojej Mamy. Kiedy wróciłam wczoraj do domu i położyłam się pod kołdrą kocem i narzutą, w grubej piżamie telepało mnie chyba przez godzinę... Głowa boli mnie tak jakby ktoś przywalił mi metalowym prętem w czoło... Węzły chłonne praktycznie powychodziły mi na skórę i wszystko mnie boli.. Byle wyzdrowieć do świąt...

poniedziałek, 16 grudnia 2013

###

Chodzenie chorym przez dwa tygodnie do szkoły zaczyna dawać skutki. Chore zatok. Mimo to że cały czas chodzę w czapce, zaczęło się od głupiego przechodzonego przeziębienia.. Krew z nosa, skóra w złym stanie. Codziennie zwłaszcza wieczorem tak strasznie boli mnie głowa, że nie mogę się ruszyć. I wczoraj jak wróciłam do domu Mama powiedziała, że mam nie iść dzisiaj do szkoły, mimo sprawdzianu, treningu i dodatkowych zajęć z  przedmiotów zawodowych. Wczoraj dodatkowo strasznie bolał mnie brzuch mimo to, że miesiączkę mam już za sobą... Trochę mnie to martwi. Na domiar złego pół nocy śniło mi się, że z nosa leci mi istny potok krwi co w senniku oznacza zagrożenie... Polowi zaczynają się też rozwijać problemy w szkole..
W zeszłym roku kiedy nie z mojej winy opuściłam się w nauce, bo leżałam 3 razy w ciągu roku w szpitalu wszyscy to zauważyli i byli zbulwersowani... Teraz kiedy skończył się semestr dla klas maturalnych i ja jak głupia wyrwałam do przodu na średnią 4,6 (najlepsza moja średnia semestralna w życiu) a dodatkowo jak się później okazało najlepsza średnia wśród obu czwartych klas, nikt tego nie zauważył... Potrafią mi tylko powtarzać, że w szkole muszę się trzymać w kupię kiedy zaczynam płakać.. Bo przecież to co było już jest za nami i nie trzeba się przejmować, prawda?
Myślę, że nie tylko ja mam tak, że jakieś przykre wydarzenie z przeszłości negatywnie wpływa na moje postrzeganie przyszłości...
Obudziłam się dzisiaj nie dość, że o 7:45 to jeszcze przepełniona dziwnymi obawami... Mam bardzo dużo rzeczy do zrobienia. Jutro mam kolejny sprawdzian z angielskiego, korki z angielskiego i bardzo ważną próbę, na którą muszę umieć już swoją rolę na pamięć.
Ludzie mówią mi,  że właśnie przez nadmiar zajęć i obowiązków źle się czuję i jestem osłabiona. Ale nie wiedzą, że czasami tylko nadmiar zajęć może sprawić, że jakiś koszmarny obraz chociaż na chwilę ucieka z naszej głowy...
Wczoraj złe obrazy z przeszłości postanowiły znów wejść do mojej głowy.. Ja wyszłam z sali i zaczęłam płakać jak bóbr. Oczywiście musiała mnie przechwycić wychowawczyni... Chyba nawet psychologa nie stawiał mnie tak do pionu jak ta Kobieta. Moja Siostra kiedyś stwierdziła, że chyba jestem dla niej teraz jak córka i razem ze mną jak z córką przeżywa wszystkie moje problemy... Chyba tak jest.
Właśnie kolega po streszczeniu ogarniających mnie uczuć napisał mi, że dobrze, że nie poszłam do szkoły. Ja mam jednak wrażenie, że czułabym się tam lepiej niż tu... Ostatnio w domu spędzam tylko wieczory i weekendy i w dzień rzeczywiście czuję się tu dosyć dziwnie. Tak samotnie. Nie ma tu nikogo oprócz mnie i psa. Już nawet Babci nie ma... A tak to chociaż chodziłam czytać jej książkę. Więc chyba jednak jest różnica czy źle czuję się w domu czy w szkole. I tu i tu będę się uczyć, a w szkole chociaż nigdy nie jestem sama...
Nadchodzą Święta... Mam nadzieję, że razem z nimi nadejdzie poprawa...

piątek, 13 grudnia 2013

Krótko.

Krótko i na temat. Ręce w coraz gorszym stanie, twarz to samo. Jeżeli przez święta się nie poprawi to zaraz po sylwestrze postaram się dostać na oddział, żeby doprowadzić się do porządku przed studniówką.. Czuję się fatalnie. Wszystko mnie piecze i swędzi, sypie się ze mnie skóra i ciągnie. Po niedzieli muszę zadzwonić do lekarza, może przepisze mi zastrzyki, to sama, jakoś, w domu doprowadzę się do ładu... Byle jak najszybciej.

wtorek, 10 grudnia 2013

Pypcie.


Nie wiem czy ktoś pamięta jak wspominałam to tzw. pypciach. Miałam wtedy na myśli kurzajki. Zaatakowały mnie jakieś dwa lata temu ale teraz już przechodzą same siebie. Oprócz usuniętych już kurzajek na dłoniach pojawiły się na policzki i w oszałamiającej ilości (ok. 20szt.) pod kolanami. No i problem bo tuż tuż studniówka a tu trzeba  sukienkę i spódnicę do munduru założyć i dobrze wyglądać, co nie? :D No więc wraz z moim kochanym Tatką, który dzielnie walczy razem ze mną z chorobą postanowiliśmy je zwalczyć. Zaczęliśmy od Verumalu. Niestety, dookoła kurzajek pojawiły się brązowe plamy strasznie mnie to piekło i martwiło więc odstawiłam. Teraz chyba jednak znalazłam zbawienie. Jak pokazałam się ostatnio u dermatologa i zobaczył moje nogi to złapał się za głowę :D I dostałam coś silniejszego. KWAS! Piszę dużymi literami bo jeśli ktoś będzie chciał wypróbować to trzeba z tym bardzo bardzo uważać. Preparat nazywa się Vericaust.

                                                

Sposób użycia jest dokładnie opisany na ulotce i trzeba się go dokładnie trzymać, bo można sobie zrobić krzywdę. Ale polecam. Na dłoni w 4 dni wszystko mi wypalił. Tak wypalił. Dokładnie na tym polega kuracja. Na prawdę polecam.

Dzisiejsza notka będzie długa :D Bo teraz nawiązanie do komentarza do poprzedniej notki. Ja wszystko rozumiem, wiem, że jeśli mężczyzna jest dojrzały to wszystko zrozumie. Ale niestety nie tylko AZS psuje mi zdrowie i nie tylko z tego musiałabym się "spowiadać"... Niestety :) Może nie będę musiała?

A teraz akcent wesoły wesolutki. Po pierwsze nagrywaliśmy dzisiaj czołówkę do filmu ze studniówki. Niesamowita zabawa! Polecam wszystkim :D Byłam kochanką Jamesa Bonda.. :D Uśmiałam się jak głupia zwłaszcza gdy odebrałam płytkę od fotografa z materiałem wstępnym i oglądałam to z Tatą w domu :D

29.11.2013 roku w piątek odbyła się niesamowita impreza na moje 19naste urodziny. Nigdy sie nie zgadzajcie, żeby pasowali Was w każde urodziny, nie ważne jak bardzo jesteście pijani... Ja pożałowałam. Do tej pory mam siniaki. Które bardzo ciekawie ewoluowały. Z granatowo fioletowych na czarne, znów na granatowe, fioletowe, zielono-żółte i na koniec żółte... Nie ma się co dziwić jak byłam pasowana skórzanym pasem grubości centymetra do podnoszenia ciężarów... Dziękuję! Zabawa była przecudowna.
Trochę fotek :)

                          

                          

                          

                                    

                                    

                                  No i aktualny stan mojej lewej dłoni. Trochę słabe zdjęcie :P
                                    

sobota, 7 grudnia 2013

Winter is comming...

I zaczynają się problemy. Kończy mi się semestr a od tygodnia jestem przeraźliwe chora... No i widać tego skutki na skórze.. W ogóle skutki zimny. Ubieranie się na cebulkę, przegrzewanie się, suche powietrze i mamy:
- suchą skórę wszędzie w szczególności na rękach masakra...
- i całą twarz w czerwonych łuszczących się plamach...
Niestety w tym roku nie skończyło się na plamie na czole i nad prawym okiem ale zaatakowało jeszcze policzki i cały nos.. Więc ogłaszam weekend kuracji natłuszczającej. Nie wychodzę z domu tylko siedzę cały czas nasmarowana i się leczę bo w poniedziałek jakoś trzeba pójść do szkoły... No i we wtorek kolejne nagranie do czołówki studniówkowej.. Tym bardziej że to część zupełnie damska i musimy dobrze wyglądać.. A ja nie wyglądam wcale :D

No przestałam się też przebierać przy dziewczynach w szatni bo jak ściągam bluzkę albo spodnie to sypie się z tych ubrań "śnieg"... Ojeju... posmarowałam twarz zwykłą tłustą maścią witaminową i piecze mnie jak nie wiem co... A zastanawiałam się na Protopickiem.. Chyba bym zwariowała :D A tu się trzeba uczyć... :)

U mnie za oknem jest biało. Na dobre zaczęło się wczoraj kiedy to siedziałam z kolegami w samochodzie i czekałam ponad godzinę na busa :P Jak wyszłam z Biedronki koło 19 o mało mnie nie zwiało w wózki na zakupy :D Ogólnie wczorajszy wieczór uważam za jeden z ostatnio najbardziej udanych i dziękuję za niego :) Chociaż nie jesteście tego świadomi bardzo poprawiliście mi humor :)

W tym roku życzenie na święta znów będzie tylko jedno, tak cholernie mocne i cholernie nierealne... Siedząc w ciepłym pokoju, sama w domu w tak pięknie śnieżną i białą sobotę, słuchając starych, świątecznych piosenek znów marzę tylko o tym, żeby wyzdrowieć..

Szczerze mówiąc chciałabym kiedyś znów umieć się bez żadnych obaw tak po prostu zakochać.. Bo co z tego, że On mi się podoba skoro cały czas gdzieś ciągnie się za mną widmo choroby.. Nie chcę po raz kolejny tłumaczyć, co to, skąd to i dlaczego tak? I po raz setny tłumaczyć dlaczego jest gorzej i dlaczego ja tak strasznie się tego wstydzę. Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że już nigdy nie będę musiała stawić temu czoła, a tu jednak.. Los chciał tak a nie inaczej.. :) Wszystko by było dobrze, gdybym tylko miała pewność, że On zrozumie i że może On coś też...?

Miłego weekendu...

http://www.youtube.com/watch?v=nZ6yQgBvuoI