środa, 4 czerwca 2014

sen

Cześć.
Przepraszam, że tak długo nie pisałam. Matura, problemy ze skórą, wesele.. Teraz jeszcze czekam na egzaminy zawodowe... Przepraszam, wiem, że są na tym świecie osoby, które z niecierpliwością czekały na wpis.

Ze skórą wszystko w porządku. Kryzys zażegnany... No ale nie obyło się bez wizyty na pogotowiu. Trzy zastrzyki potem tydzień na lekach i żyję. :)

Fakt, że skończyłam szkołę, a teraz przede mną kolejny etap życia jakim są studia, sprawił, że zaczęłam się zastanawiać dokąd prowadzi moje życie.

Od ponad tygodnia nie byłam w domu. Teraz siedzę w mieszkaniu u mojego chłopaka i patrzę jak największe szczęście mojego życia odsypia na kanapie poranny wypad na ryby.

Zaczyna docierać do mnie, że choroba jest zaledwie niewielką częścią tego co spotkało, spotyka czy też jeszcze czeka na mnie w życiu.

Trochę się boję, czuję dreszczyk podniecenia i ekscytacji. Chciałabym nie tylko założyć rodzinę i znaleźć pracę ale też osiągnąć coś w swoim życiu.

Zrozumiałam, że rozdrabniają się nad każdą nawet najmniejszą porażką czy niepowodzeniem nigdzie nie dotrę i nie osiągnę nic szczególnego.

Z drugiej strony patrząc na moje śpiące Szczęście czuję jakiś cień obaw co do przyszłości. Mam wątpliwości? Boże...

Życie nigdy nie przestanie nas zaskakiwać. Powinniśmy bardziej się wyluzować i przyjmować wszystko co nam przynosi godnie, z podniesioną głową.

Nie zawsze jest tak, że możemy wziąć je we własne ręce u samemu o wszystkim zadecydować, trzeba się z tym pogodzić.

Jestę maturzystę. z moim Szczęściem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz