niedziela, 5 stycznia 2014

Wybacz.

Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego jak wiele można nauczyć się na tzw. "błędach innych". Używam stwierdzenia tak zwanych i cudzysłowie bo w moim przypadku niekoniecznie były to błędy. Ale.. Też bolało i o dziwo bolało mnie. Dlaczego? Osoby, które nauczyły mnie tak wiele potem bardzo mocno mnie zraniły. Może dlatego łatwiej było im wybaczyć? Nie mogę powiedzieć, że nic się nie stało i że są moimi przyjaciółmi ale wybaczyłam im i mogę podziękować za wiedzę jaką od nich odebrałam.
Przykro jest się na kimś zawieźć, dlaczego wyznaję zasadę, że lepiej po prostu nie liczyć zbyt mocno na osobę, którą kochamy bo jeśli nie spełni naszych oczekiwań i zrani to będzie jeszcze bardziej bolało. Ale nie zmienia to faktu, że trzeba słuchać innych. Przytoczę dwie historie, które lepiej to wyjaśnią bo czuję, że popadam w słowotok i mogę być źle zrozumiana.
A więc...
...Świeżo upieczona para. On: jedynak, lekko rozpieszczony, inteligentny, lat 18. Zdecydowany, szczery, czasami niemiły. Ona: lat 15. Szara myszka, bardzo ładna, równie mądra, ale równocześnie bardzo nieśmiała. Przez całe dwa lata kiedy razem tułali się od weekendu do weekendu kiedy on wracał z uczelni wpajał jej jak ważne jest własne zdanie. Uczył ją jak radzić sobie i negatywną opinią innych, uczył walczyć o swoje i nie dać się zmieszać z błotem. Potem sam to zrobił... Zmieszał ją z błotem a ona nagle zapomniała wszystko czego jej nauczył. Tak nagle przestał się odzywać. Sam, taki silny nie podołał presji zdrady. Pękł. Złamał się. Po kilku miesiącach spotkali się znów. Ona: silna, dumna i zdecydowana. Pewna tego, że zasługuje na szczęście i szacunek. On. On? Według niej tak zupełnie nijaki i dla niej obojętny.

Druga historia zasłyszana od koleżanki.
..Para 19nastolatków. Od kilku lat najlepsi przyjaciele z klasy, od 9 miesięcy szczęśliwa para. Mają proste ale wspólne plany, cieszą się na nadchodzące wakacje. Te dwa miesiące wspólnego wypoczynku, których tak nie mogli się doczekać okazały się przekleństwem. On znalazł pracę, ona zajmowała się schorowaną babcią. Ich drogi się rozeszły. On wolny czas wolał spędzać z kolegami niż z nią, a ona usychała z samotności w domu patrząc na umierającą jej bliską osobę. Kiedy w końcu się spotykali zazwyczaj się kłócili. I nadchodzi przełom. Jadą razem do znajomych na kilka dni. Wspaniale się bawią. Są szczęśliwi. Kilka dni po powrocie umiera jej babcia. Jego oczywiście nie ma przy niej bo pracuje. Pracuje. W dzień w nocy i na weekendach. Dwa tygodnie później Ona dowiaduje się o owocu ich wspólnej radości. Jest w ciąży. Reakcja chłopaka jest jasna. Usuwamy. Ona nie chcą się zgodzić postanowiła odejść czując się zagubiona ale wystarczająco silna. Usłyszała słowa: nie poradzisz sobie beze mnie. Myślała, że będzie dobrze. Była tego pewna a nawet zaczynała się cieszyć. Niedługo. Poroniła. Kiedy leżała w szpitalu uciekła z niej cała radość. Po kilku dniach wróciła do domu. On odwiedził ją. Powiedział, że ją kocha i że będzie dobrze. Cieszyła się bardzo, że nie została sama. Dzień później przyjechał, żeby powiedzieć, że to koniec. "Kocham Cie bardzo ale nie możemy być razem." Jedyna myśl jaka przychodziła jej do głowy to samobójstwo. Ale wiecie czego nauczył jej przez te kilka lat znajomości i ten czas, który spędzili jako para? Nigdy nie proś o litość, bądź twarda i walcz o swoje. Musisz znać swoją wartość. do końca szkoły byli w jednej klasie. Ona patrzyła kiedy 3 tygodnie po rozstaniu on przyszedł do szkoły oświadczając, że ma nową kobietę. A ona? Jest silna. Bo tego ją nauczył. Nie prosi o litość, mimo że jest sama i czasami jest jej na prawdę ciężko. Nie prosi. Bo nie warto. Wybaczyła mu. Szanuje go i cieszy się tym co ma jako osoba będąca sama, ale nigdy samotna. Doceniła prawdziwych przyjaciół i na nowo poznaje smak życia.

Więc nawet jeśli ktoś bardzo bardzo mocno nas zranił musimy pamiętać wszystkie wartościowe rzeczy jakich nas nauczył. Trzeba doceniać to wszystko co nam od siebie dał. Z pokorą przyjmować wszystkie lekcje nawet te najtrudniejsze jakie daje nam los. Bo tak widać miało być. Uczyć się i dawać świadectwo by nasi bliscy, przyjaciele, a może nawet przypadkowi ludzie nie popełniali błędów.

Ja sama podczas ostatniego roku nauczyłam się, że należy wybaczać bez względu na wszystkie okoliczności. Wybaczać nie dlatego, że ktoś zasługuje na przebaczenia, ale dla osiągnięcia własnego wewnętrznego spokoju i harmonii. Dla tzw. świętego spokoju. Chociaż jak dla mnie to zbyt płytkie określenie.

Mam nadzieję, że te dwie przytoczone przeze mnie sytuacje wzbudzą w kimś chęć przebaczenia i ulepszenia swojego życia. Bo jesteśmy stworzeni do szczęścia i miłości.. A nie można kochać i być szczęśliwym nie przebaczając...

Udanej niedzieli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz